Polacy w Wielkiej Brytanii .

bystra2000

Tak ,zazdrośnie , reagują ludzie tchórzliwi . Sam siedzi w niedostatku ,pracuje za
marne grosze a komuś ,kto cos osiągnął zazdrości .
To nie są napewno przyjaciele i należy odciąć się od takich .

szajnerka · Wysłany: Czw 15:37, 01 Mar 2007 Temat postu:

No ja tez sie zastanawiam jak to bedzie z przyjaciolmu jak wyjedziemy, wiekszość chyba jest jakaś dziwna skoro nazywa sie przyjacielem a zazdrości

kad240 · Wysłany: Wto 11:23, 06 Mar 2007 Temat postu:

niestety u mnie kontakt z przyjaciolmi zanika i jak wyzej pisaliscie powodem zazwyczaj jest zazdrosc.oni nie rozumieja,ze nam tutaj tez na poczatku jest ciezko,szczegolnie kiedy tylko jedna osoba pracuje.zazdroszcza nam tego,ze nam sie udalo a im nie.przykre,ale wlasnie tak poznaje sie prawdziwych przyjaciol.

izabelunia1 · Wysłany: Wto 15:17, 06 Mar 2007 Temat postu:

Mam takie same wrażenia jak niektórzy z was jeszcze nie wyjechałam a już mam na pieńku z niektórymi jak myślałam przyjaciółmi. Ostatnio usłyszałam nawet że jedna z moich raczej bliskich koleżanek nia zeszmaciłaby się do tego stopnia żeby u posranych angoli sprzątać. zależy kto co woli bo ja wolę się "zeszmacić" za 800 funtów niż grać wielką panią za 800 złotych.

szajnerka · Wysłany: Wto 15:35, 06 Mar 2007 Temat postu:

izabelunia popieram Cie caaałooowicie

Isotka · Wysłany: Wto 18:38, 06 Mar 2007 Temat postu:

Hmmmm, czytam, czytam i wiecie co ?
Jest jeszcze druga strona medalu. Moi wieloletni przyjaciele wyjechali do UK i niestety to oni przestali się kontaktować. Przykre, ale jak to już ktos powiedział .... samo życie.

izabelunia1 · Wysłany: Śro 7:11, 07 Mar 2007 Temat postu:

tak naprawdę to wszystko zależy od samych ludzi i wtedy okazuje się kto tak naprawdę jest naszym przyjacielem. bo czy na takie miano zasługuje osoba zawistna która zamiast cieszyć się że zaczyna się coś układać najchętniej wbiłaby nóż w plecy. przecież każdy może podjąć takie wyzwanie i sam zacząć robić coś w kierunku wyjazdu.

kad240 · Wysłany: Śro 10:04, 07 Mar 2007 Temat postu:

a moj maz wlasnie poznal prawdziwe oblicze swojego niby wieloletniego przyjaciela,ktorego tutaj sciagnal,dal dach nad glowa i teraz dopiero wyszlo szydlo z worka,coz przykre to jest dla niego,ale czlowiek uczy sie na bledach.